Kolejny UFO-czek skończony. I znowu po... czterech latach... Choć wydawało mi się, że to było zaledwie w zeszłym roku!
A wracając do tego jesiennego zestawu - nie wiem, czy kończenie UFOków jest takie dobre. Dzisiaj ten panel jesienny potraktowałabym zupełnie inaczej! Chyba bardziej odważnie bym go pociachała i pozszywała. Ale trudno. Powiedziało się "A" to wypada powiedzieć "B".
Panel oczywiście z Robinkowa.
Duża serweta 69 x 72 cm i cztery małe 28 x 36 cm.
Doszyte tylko te kwadraciki i popikowana gęsto w kręciołki - nic specjalnego, gdyż na tych kolorowych liściach i tak każde wzorkowe pikowanie by się zgubiło. (Reasumując: tak mało pracy a trzeba było aż tylu lat na dokończenie...)
Bardzo mi się podoba Twoja jesień :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię jesienne kolory ;-). Gratulacje z dokończenia Ufoka. Jak sobie pomyślę ile takich posiadam to ech...
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia z zasypanego śniegiem stryszku.
:) też jestem na etapie "wykańczania" ufoków...
OdpowiedzUsuńTwoja jesień jest taka piękna, ma takie cudne kolorki... Fantastyczny komplet!!!
Piękne jesienne kolory!
OdpowiedzUsuńAniu. Aby nie mieć takich wątpliwości trzeba kończyć od razu :)mowi Ci to osoba z masą ufokow: )
OdpowiedzUsuńuwielbiam taką kolorystykę;)
OdpowiedzUsuńNice panels, nice table mats, I love the colours
OdpowiedzUsuńŚwietnie wykorzystałaś jesienne panele, Aniu. Super pomysł!
OdpowiedzUsuńhttp://quiltsmyway.blogspot.com/2016/11/quilters-monday-linky-party-5.html
Świetnie to wygląda, kolory bajeczne :)
OdpowiedzUsuń