piątek, 31 grudnia 2010

Zimowo, sylwestrowo...

Odkąd przed świętami posprzątałam swoją "pracownię" szyciową - zabrakło mi weny do szycia...
Jednak jest dużo racji w stwierdzeniu, a przynajmniej w moim wydaniu - że artystyczny bałagan pomaga w tworzeniu...
Ale może już jutro uda mi się coś "nabałaganić"?
W tej chwili dłubię sobie tylko przed telewizorem na drutach...

I podziwiam zimowe widoki!
















SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!

HAPPY NEW YEAR! 

 


środa, 22 grudnia 2010

Choineczko zielona ...

... pięknie przystrojona.
Uszyłam dla mojej mamy na święta taką choinkę - makatkę. Trochę oczywiście improwizowałam w trakcie szycia i kilka rzeczy nie wyszło mi tak, jak powinno. Przede wszystkim ta ramka... Zachciało mi się, żeby była taka "pękata". Może i pomysł był fajny, ale całkowicie mi to nie wyszło... Może następnym razem będzie już lepiej?





I tak przy świątecznym już nastroju chciałam wszystkim złożyć serdeczne życzenia. 
Zdrowych i wesołych, ciepłych, rodzinnych Świąt! 
A wszystkim tym, którzy nie obchodzą świąt Bożego Narodzenia życzę spokojnych
 i mile spędzonych dni. 



wtorek, 21 grudnia 2010

Porządki

Nie, nie! Jeszcze nawet nie zaczęłam sprzątać domu!
Na razie zaczęłam przeglądać swoje szafy w pracowni. I dzięki temu udało mi się skończyć rozpoczętą latem podusię... Oto ona: "Słodkich snów, Bobasku..." !




Poduszka ta trafi do galerii. Nie mam co z nią zrobić. ;-)  Ale to dopiero po świętach. Na spokojnie.
Uszyłam też jeszcze jedną zakładkę. 






A jutro? Jutro już chyba złożę Wam życzenia i w końcu zajmę się świętami....


sobota, 18 grudnia 2010

Zakładka

Dzisiaj tylko tyle pokażę.
Zajęta paniką przedświąteczną nie jestem w stanie  skupić się na dłużej i na poważniej.
Zakładkę uszyłam dla... koleżanki córki. Oprócz świątecznych przygotowań są przecież jeszcze urodziny koleżanek! A wiadomo, że młodzież woli  pójść się bawić niż pomagać rodzicom...
A zatem - oto krzywulec!


                         







Serdecznie dziękuję wszystkim za wizyty i miłe komentarze! 


piątek, 10 grudnia 2010

Choinka Uli

To Ula podpowiedziała!
Choineczka zrobiona wg  tego tutka: Sew lover . Ale szablon kształtu choinki zrobiłam własny.
To jest pierwsza. I jak widać - troszkę jeszcze krzywa, chwiejąca się na swoim stojaku i kiepsko jakoś wypchana! Hi, hi!
Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kilka takich zrobić.  A może wyjdą nawet lepsze?


niedziela, 5 grudnia 2010

Pieseczki

Dla miłośniczki psów tym razem.
Podusia uszyta w większości z tkanin kupionych w Robinkowie.
Poduszkę uszyłam na prezent dla koleżanki córki. Dlatego dodałam trochę milutkiego różu. Dzięki temu poduszka nie jest taka poważna.
Przede wszystkim chciałam napisać, że wspaniale się szyje tkaniny z kolekcji PURE. Są jakby lekko aksamitne w dotyku. Nie rozciągają się, nie pracują pod igłą! Po prostu wyśmienite! (Nie jest to reklama płatna - tylko i wyłącznie moje wrażenia    z działań na tkaninie)   

Podusia wyszła dosyć spora - ma ponad 50 cm na bokach. Musiałam uszyć nowy wkład, żeby ładnie pasował do poszewki.




Jak widać, naszemu kotu też się spodobała!  Nie mogłam kociaka wyprosić już z sesji fotograficznej...


sobota, 4 grudnia 2010

Drugie kocie szczęście

Oto druga podusia z serii kocich mru-mruuu...
Dzisiaj była ładniejsza pogoda i w końcu mogłam zrobić jakieś normalne zdjęcia. Bo poprzednie... to wołały o pomstę do nieba.  Dlatego też pozwoliłam sobie w poprzednim poście wymienić pierwsze zdjęcie...  ;-)
Ta podusia właśnie duma nad swoją przyszłością... Jak się w końcu zdecydujemy co począć dalej - na pewno tutaj powiadomimy.






Dziękuję bardzo za miłe komentarze.
Jestem Wam ogromnie wdzięczna - daje mi to dużo radości i dodaje otuchy.

czwartek, 2 grudnia 2010

Kocie mru-mruuuu .....

Podusia, jedna z trzech z serii.
Jedna poleciała na prezent, druga poleciała do galerii a trzecia ... duma nad sobą!
Ta tutaj jest podusią galeryjną.  Pozostałe przedstawię później.






Przy szyciu tych poduszek troszkę się namęczyłam... Nie wiem, co mnie opętało, ale nie mogłam dać sobie rady z obliczeniami patchworkowymi. I całe pasy złożone z malutkich elemencików raz wychodziły mi za długie, raz za krótkie...  Jakiś obłęd! Dodawałam na szwy, obliczałam każdy malutki paseczek, potem długi i... pudło! Na szczęście jakoś udało mi się doprowadzić projekt do końca. A w nagrodę ... zostało mi mnóstwo "zepsutych" ścinków! Ha, ha! Teraz czas się zająć crazy patchworkiem...