... postaram się nadrobić zaległości.
Życie tak pędzi, dzień za dniem ucieka z prędkością światła - nie nadążam już z niczym! ;-)
A jeszcze dopiekły mi upały tego lata - było super i świetnie, tylko siły na nic nie miałam... Oczywiście, oprócz leżaczka na tarasie i książki.
Malutka pamiątka, z okazji ślubu, dla lubianej koleżanki, blogerki i fantastycznej quilterki - uszyta metodą watercolor.
Piękny, niby prosty, a bardzo efektowny.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ze stryszku.
Jak ja uwielbiam Twoje prace;))) perfekcja!
OdpowiedzUsuńCiągle czekam na twoje nowości Aniu i wciąż podziwiam. Cudne jest to,co robisz,lubię ogladać twoje dzieła :) a co to za metoda watercolor ? gdzieś o tym się dowiedzieć można ?
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńTak, można się dowiedzieć. :-) Nawet Marzenka miała kurs o tym. Tutaj jest link do jej bloga http://patchworkowo-kiboko.blogspot.com/2013/03/ii-kurs-szycia-patchworku-w-toruniu.html. Pozdrawiam!
Dziekuję ,zerknę więc do Marzenki, bo też ją obserwuję :))
UsuńWatercolor w Twoim wydaniu prezentuje się doskonale! Ślubne detale są bardzo pomysłowe, fiu fiu!
OdpowiedzUsuńobrazek cudny - świetnie dopasowane kolory :)
OdpowiedzUsuńPiękny prezent !!!
OdpowiedzUsuńCudny ten obrazek ! Piękne przejścia kolorów !
OdpowiedzUsuń